piątek, 5 listopada 2010

Szkoła Starców

Miłość między Julliet, a Matem coraz bardziej rozkwitała. Niebawem pocałowali się po raz drugi. Alex całą niedzielę przegadała z Jasonem, a Lily cały czas gadała z Johnym - chłopakiem, którego poznała na balu. Za to Alice po raz pierwszy spotkała się z Jacksonem...
-Hej Alice! Co słychać?
-Cześć, Alex, mam prośbę, wpadłabyś do mnie?
-Jasne! Będę za... 20 minut, autobus mi właśnie odjechał :D
-Ok, czekam! :)
U Alice, dziewczyny obgadują w jaki strój Alice powinna ubrać się na swoją pierwszą w życiu randkę.
-Cześć Alex! Mam do ciebie prośbę?
-No co tam?
-Idę na randkę z...
-Idziesz z Jacksonem na randkę!!?? Ale super!! W co się ubierasz??
-No właśnie dla tego tutaj jesteś :)
-Ok, super :) A gdzie się wybieracie?
-Do "L'odeur des fleurs..."
-Nie no, ja po prostu kocham francuski rynek, czadowo, że go wybudowali. :)
-Ok, no to w co się ubrać!!??
-Kiedy masz randkę?
-Dzisiaj o 18 :)
-Cholera, to niedobrze...
-Czemu?
-Chciałam ci uszyć tunikę...w takim razie założysz te rurki, tę wzorzystą tunikę i tą dżinsową kurtkę! No i oczywiście bransoletki które ci pożyczyłam :)
Po omówieniu absolutnie wszystkich spraw, okazało się, że jest za dwadzieścia osiemnasta.
-Leć już! - krzyknęła Alex, gdy Alice nie mogła się zebrać i wyjść.

U Julliet i Mata jak zwykle było wspaniale - leżeli na kanapie wcinając popcorn i oglądając ulubiony film Julii - Titanic'a. Było bardzo romantycznie, aż nadeszła chwila, w której Julliet po raz 16 się popłakała. Wtedy właśnie Matthew - wielki romantyk i przystojniak w jednym - odjął Julliet i pocałował, no i jak zwykle się zaczęło... :D

Tydzień minął wszystkim cudownie - zwłaszcza Lily, która już się pocałowała!! Niestety była niedziela wieczór, co oznaczało, że jutro trzeba się zwlec z łóżka i ruszyć do szkoły...

Poniedziałek - według Alex cudowna pogoda: lało i wszędzie było ciemno, ale w końcu zapalą w szkole światła i zrobi się tak przytulnie! Julliet nie mogła zrozumieć jak w szkole, może się zrobić przyjemnie!?

-Kurde, najgorsza lekcja biologia - walnęła z niechęcią Alice.
-Nie przesadzaj, sztuka gorsza.. - odpowiedziała Alex/
-No nie wiem...
-Oj, Alice, nie kłóć się.. - wymamrotała Julliet.
-A co? Ty uważasz, że Sztuka jest najgorsza tak??
-Diiiiing! - powiedziały Alex i Lily w jednym czasie.
-Jezu, Alice, daj spokój, ale tak. Właśnie tak uważam.
-No to źle uważasz! Jak się nie uczysz sztuki to potem masz takie o... odchyły!
-Ja mam odchyły!? Spójrz na siebie!
-No, patrzę! I co widzę? - Alice ucichła i przyciszonym głosem dodała - grubą, zakompleksioną dziewczynę...
-Alice! - krzyknęła Alex - porąbało cię!? Jesteś szczupła i śliczna! Uwierz w siebie!
-No, ale ja... - Alice wymiękła - postaram się...
-Brawo! :) - Lily przybiła piątkę z Alice.
-Witajcie dziewczyny! - odezwał się z oddali znajomy głos.
-Steve? Steve!!  - krzyknęła Lily - tak długo się nie widzieliśmy!
-Haha, piąteczka! - powiedział Steve.
-Co u ciebie!?
-Dobrze, przyszedłem się z wami zobaczyć, nadchodzi nowy rok, nie wiem czy się spotkamy....
-Co to ma znaczyć??
-Ych... na moje miejsce przyjdzie nowa PANI woźna...
-CO!!?? - krzyknęły chórem.
-Nie pozwolimy ci!!
-Niestety, musicie... nazywa się Madeleine Wild.
-Wild!!?? No już się jej boję... - krzyknęła Alice.
-Nie musisz.. - Lily zrobiła groźną minę.
-Co masz na myśli? - spytał Steve.
-Nie odejdziesz! W życiu!
-Lily, zrozum, nadszedł mój czas...
-Mówisz jakbyś umierał!!!
-No jasne, że nie umieram! Po prostu odchodzę!
Lily rozpłakała się.
-Będzie tak samo jak z chłopakami, odejdziesz i kto nam zostanie!!?? -Lily uciekła do toalety. To dało Alice sporo do myślenia, niebawem, zrobi najodważniejszą rzecz w swoim życiu...

Brak komentarzy: